Jak dla mnie jednak
uszka to nie wszystko. Gdyby ktoś podał mi je samodzielnie na talerzu,
poczułabym się, jakbym dostała połowę dania. Jak uszka, to tylko z barszczem!
Dopiero z tą zupą rozwijają pełnię swych smakowych możliwości. Także zabierajmy
się za lepienie uszek, bo czeka nas jeszcze gotowanie barszczu.
Składniki na ciasto:
500 g mąki pszennej
55 g masła
410 ml wrzącej wody
pół łyżeczki soli
Składniki na farsz:
450 g suszonych
grzybów
2 szlanki gorącego
wywaru z warzyw lub rosołu
1 cebula
łyżka masła
sól
pieprz
Mąkę i sól wsypujemy
do misy miksera, zalewamy gorącą wodą i włączamy robot na średnie obroty. Masło
roztapiamy i wlewamy do masy. Miksujemy jeszcze chwilę, aż wszystkie składniki
dobrze się połączą. Jeśli wyrabiamy ciasto ręcznie najlepiej jest robić to
łyżką. Jest ono zbyt gorące, żeby zanurzyć w nim dłoń.
Gotowe ciasto
wykładamy na przeźroczytą folię, zawijamy aby nie wyschło i odstawiamy do
ostygnięcia.
W tym czasie
zabieramy się za farsz. Grzyby namaczamy w wywarze, aż całkiem zmiękną. Cebulę
kroimy w dość duże części. Na patelni roztapiamy masło i wrzucamy na nie
cebulę. Uważamy, aby się zeszkliła a nie podpiekła. Grzyby odsączamy na sitku i
dodajemy do cebuli. Przesmażamy przez chwilę, następnie odstwiamy do
przestygnięcia.
Maszynkę do mięsa
wyposażamy w najdrobniejsze sitko i mielimy grzyby z cebulą. Nie chodzi nam o
to, by otrzymać papkę, ale dość drobno zmielone nadzienie, które z łatwością
będzie można zamknąć w małych przecież uszkach.
Po przemieleniu
doprawiamy nadzienie solą i pieprzem według uznania.
Na pokrytą mąką
stolnicę przekładamy ciasto i wałkujemy na cienki placek. Kieliszkiem do shota,
lub jak kto woli wódki, wycinamy z ciasta małe okręgi. Na środku każdego z
okręgów kładziemy porcję nadzienia, składamy na pół i zamykamy jak pieroga.
Pierożka zawijamy na palcu, a jego końcówki zlepiamy razem. W ten sposób
otrzymujemy malutkie uszko.
Oczywiście część z
nas nie lubi mieć na talerzu rzeczy małych, wtedy zastępujemy kieliszek do
shota np. szklanką. Dalej postępowanie jest takie samo, tylko rezultat o wiele
większy. :)
Uszka układamy na
posypanym mąką stole. Jeśli robicie je na kilka dni przed świętami, proponuję
zrobić miejsce w zamrażalniku, wyłożyć je ściereczką i położyć na niej uszka,
jeden koło drugiego, uważając, aby nie leżały jeden na drugim. W ten sposób
zamrożą się nie zlepiając razem, dzięki czemu unikniemy przedziurawienia ciasta
podczas gotowania.
Dla tych, którzy
gotują je od razu, pozostaje już tylko zagotować wodę z solą, ustawić tak, aby
delikatnie wrzała, dodać 2 łyżki oleju i wrzucać uszka, uważając, aby nie było
ich za dużo na raz i aby zbytnio nie obniżyć temperatury wody. Gdy uszka
wypłyną na wierzch to znak, że są już gotowe.
Dobra, lepienie
zakończone. Pora brać się za barszcz! Buziaki na Święta!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz