wtorek, 29 kwietnia 2014

Tiramisu - włoskie szaleństwo


Wracamy do mojego pobytu we Włoszech. Oprócz przepisu na pizzę wywiozłam jeszcze przepis na to ciasto. Najbardziej znany włoski przysmak, uwielbiają go prawie wszyscy. Ja nie pijam kawy, ale na tiramisu ochotę mam zawsze. Zniewala smakiem, uzależnia, omamia i przyciąga, aby jeść więcej, więcej i więcej. Istnieje dużo wersji tiramisu, ta jest najbardziej rozpowszechniona. Możemy ją oczywiście modyfikować, zrezygnować z alkoholu lub dodać kakao do kremu. Możemy także przygotować pomarańczową wersję kremu poprzez dodanie do niej świeżo startej skórki i soku z jednej pomarańczy zamiast jednego z jajek.

Szalejmy zatem i przygotujmy coś od czego z pewnością się uzależnimy!


Składniki:
500 g mascarpone
4 jajka
7 łyżek cukru
600 ml kawy
10 ml likieru kawowego
2 opakowania włoskich biszkoptów „ladyfingers”


Na początku parzymy jajka w gorącej wodzie, następnie oddzielamy żółtka od białek. Do żółtek dodajemy ser mascarpone i cukier. Ucieramy aż do otrzymania jednolitej masy i całkowitego rozpuszczenia cukru. Białka ubijamy na sztywną pianę, następnie dodajemy je do sera z żółtkami i cukrem. Mieszamy bardzo ostrożnie, aby nie utracić lekkości piany.
Krem odstawiamy do lodówki na czas przygotowania biszkoptów.

Przy pomocy ekspresu do kawy przygotowujemy 600 ml mocnego naparu. Uważamy, aby w płynie nie było nie było drobinek fusów. Kawę osładzamy 2 łyżkami cukru, dodajemy alkohol i zostawiamy do ostygnięcia.


Biszkopty pojedynczo namaczamy w kawie, zależy nam na tym, aby całe nasiąkły ale uważamy, by się nie rozpadły. Namoczone biszkopty układamy ciasno na dnie naczynia, następnie pokrywamy warstwą kremu. W ten sposób budujemy 3 warstwy. Ostatnią trzecią warstwę ciastek pokrywamy kremem i odstawiamy do lodówki na noc, w celu zestalenia ciasta. Tiramisu posypujemy cienką warstwa gorzkiego kakao zaraz przed podaniem.

Można je przechowywać w lodówce nie dłużej niż 3 dni, tak krótki czas podyktowany jest zawartością surowych jajek w cieście.



Tiramisu nigdy nie ma się dość. Gdy już myślimy, że osiągnęliśmy nirwanę po kilku minutach wracamy po dokładkę J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz